User Info
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
Kwiecień 28, 2024, 17:48:57

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane

Key Stats
695 wiadomości w 62 wątkach, wysłane przez 104 użytkowników
Najnowszy użytkownik: LesLemus9
Strona główna | Pomoc | Szukaj | Zaloguj się | Rejestracja
Stowarzyszenie Tysiąca Masek  |  Przedsionek  |  Szczelina Ciemności  |  Zapomniane Archiwa  |  Gwalkamai « poprzedni następny »
Strony: [1] 2 | Do dołu Drukuj
Autor Wątek: Gwalkamai  (Przeczytany 5036 razy)
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« : Grudzień 09, 2007, 22:39:44 »

Popatrzył na horyzont. Góry zbliżyły sie nieco. Wciąż jednak były daleko. A ścigający go coraz bliżej.Poprawił mandolinę na plecach i uśmiechnął sie do swoich wspomnień. Przypomniał sobie zdziwienie na twarzy cesarskiego  oficera, dowodzącego pięcioosobowym patrolem, gdy niespodziewanie wbił mu nóż w serce.] Niepotrzebnie mnie zatrzymywał. I po co mu było wiedzieć gdzie i z czym zmierzam? Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. powiedział do siebie. Odgarnął włosy opadające na czoło. Już trzeci dzień kluczył po tych lasach, próbując zgubić żądnych zemsty żołdaków. Wyeliminował dowódcę, młodego szlachcica, który chciał się pewnie wykazać. Ranił jeszcze dwóch innych. Ku jego zdziwieniu prześladowcy nie odpuścili. Wciąż  go ścigali. Jak znał cesarskich, to przy takich stratach zwykle pozwalali mu oddalić się bez przeszkód, szczęśliwi, że to nie ich spotkała śmierć. Tym razem było inaczej. Ciekawe czemu? szedł rozglądając się wokół.
Nagle spod jego stóp wyskoczył zając. Nim zdążył zniknąć w krzakach trafił go kamyk rzucony przez półelfa. No szaraku, poczekaj chwilę. Pomożesz mi dowiedzieć się o co tutaj chodzi Zranił zwierzę, pozwalając by jego krew zaplamiła mu rękaw koszuli. Ciągle idąc, wypuścił zwierzę. Wyprysnęło przerażone przed siebie znacząc krwawy ślad. Poszedł tym tropem. W międzyczasie oderwał zakrwawiony fragment koszuli i zahaczył go o cierniowy krzak. By wyglądało to na przypadkowe zranienie. Klika kroków dalej zaczynał się bardziej kamienisty teren. odbił w bok od krwawego śladu i ukrył się za skałami. W krzakach malin ukrył mandolinę.
Nie czekał długo. Po 2-3 kwadransach zobaczył ścigających go żołnierzy. Na przodzie szedł tropiciel przypominający fizjonomią łasicę, z głową blisko ziemi. Ściganemu wydało się jakby tropiciel węszył ślady. Następnie szedł mężczyzna około czterdziestki, szpakowaty i nieco łysiejący. Ramię miał przewiązaną chustą, czerwoną od krwi. Za nim dwóch młodzików. Widać świeżych rekrutów. Ostatni ledwo nadążał. Kulał, a opatrunek na udzie pozostawiał wiele do życzenia.Ten niósł ze sobą kuszę Musimy dorwać tego skur..., bo komendant nogi z dupy nam powyrywa. Po jaką cholerę ten jego bratanek zaczepiał tego grajka. Mówiłem, przecież że nie warto. narzekał stary, z wyglądu sierżant. Łasicowaty uciszył go gestem i wskazał fragment płótna i krwawy trop. Kolejnym gestem pokazał kierunek a sierżant pokazał: "Ty i młody za nim a ja z tym drugim obejdę go z drugiej strony. Łasicowaty i pierwszy z młodzików żwawo pomknęli za tropem. Obaj ranni chwilę odpoczęli i ruszyli na około. Przeszli tuż obok kryjówki Gwalkamaia. Ten poczekał aż go miną. I ruszył za nimi. Zwierzyna znów stała się myśliwym. Po kilku minutach sierżant zniknął z widoku żółtodziobowi rannemu w nogę. Przystanął na chwilę dla zaczerpnięcia oddechu. Ostatnią rzeczą jaką poczuł była dłoń kneblująca mu usta i sztylet wbijający się między żebra. Sierżant się spieszył, chciał za wszelką cenę dostać zbiega. Nawet nie wiedział kiedy, bełt z kuszy wbił się między jego łopatki. Morderca dla pewności poderżnął mu gardło. I przy tej czynności zaskoczyli go dwaj pozostali żołnierze. Nie docenił "Łasicy". Albo był głośniejszy niż mu się wydawało. Dość, że musiał stawić obu czoła w bezpośredniej walce. Zaszli go z dwóch stron. Z mieczami w dłoniach. Odskoczył od ciała sierżanta, wyciągając jego miecz. Prawie jednocześnie rzucili się na niego. Żółtodziób padł na ziemię, chwytając się za gardło z którego wystawała rękojeść sztyletu. Pocharczał chwilę i znieruchomiał. Cios miecza skierowany ku ciału zabójcy, sięgnął wcześniej celu, jednak był już zbyt słaby by zadać poważne obrażenia. Miecze Łasicy i grajka szczęknęły w zwarciu. Przeciwnicy odskoczyli od siebie, oceniając się. Krążyli chwilę, na przemian zadając ciosy. Bardziej badając swe umiejętności niż by zabić. Poniechaj mnie. A daruję cię zdrowiem. rzekł półelf. Po kilku ciosach zdał sobie sprawę, że trafił na nieco lepszego szermierza. Chciał zyskać na czasie. Łasica uśmiechnął się tylko ironicznie. On też poczuł swą przewagę. Wyprowadził silny cios od którego zdrętwiała ręka półelfa. Kolejnym ciosem pozbawił go broni. Zaniosę twoją głowę komendantowi. Wcześniej cię jednak wypatroszę za to, co zrobiłeś chłopakom. zawołał i rzucił się, by zadać ostateczny cios. Wyraz tryumfu na twarzy zmienił się w wyraz przerażenia, gdy niespodziewanie półelf zszedł z linii ciosu i znalazł się za jego plecami. Szara chusta owinęła mu się wokół szyi. Gwałtowne szarpnięcie zwaliło go z nóg. Padł na plecy gubiąc miecz. Ciało zadrgało konwulsyjnie i znieruchomiało. Grajek podniósł się z klęczek, ocierając pot z czoła. Był cały, nieco poszarpany, z kilkoma niegroźnymi zranieniami, ale żywy. Pozbierał broń, wziął instrument i ruszył dalej, w kierunku gór. Razem z zapadającym zmierzchem dotarł do szczeliny w skale. Razem z ciemnością nocy zagłębił się w mrok jaskini...
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #1 : Grudzień 09, 2007, 23:01:49 »

*Kiedy tylko minął pierwszy zakręt do jego uszu dotarło klaskanie. Pierw by pomyślał, że to woda kapie i dźwiek przenosi sie po ścianach , lecz odgłos ten był zbyt rytmiczny. Zaraz po tym wytężajac wzrok dostrzegł zarysy postaci sunacej ku niemu. Po bokach pochodnie których nie zauważył wcześniej rozświetliły się na zawołanie i oczom zbiega ukazała się kobieta o iscie ognistych włosach.* witaj w naszych progach. Gratuluję przeżycia choć na mój gust zbyt wiele hałasu *powiedziała uśmiechajac sie z lekka kpiną. U jej boku wyłonili się uzbrojeni mężczyźni. ale po minie mozna by wnioskować, że wcale jej nie byli potrzebni.* Powiedz mi co mam teraz  z Tobą zrobić?
Zapisane
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #2 : Grudzień 09, 2007, 23:23:30 »

Przyjrzał się kobiecie i otaczającym ją mężczyznom. Miał niejasne przeczucie, że gdyby doszło do walki, to ona byłaby najtrudniejszym przeciwnikiem. Westchnął, kątem oka oglądając rozświetloną pochodniami jaskinię. Ukłonił się dwornie, wyimaginowanym kapeluszem zamiatając proch pod stopami. wyprostował się i odpowiedział: No cóż. Nie wiem. Może ... ugościć? zapytał z figlarnym uśmieszkiem na twarzy
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #3 : Grudzień 09, 2007, 23:40:44 »

Ugościć powiadasz? *zaśmiała się perliście przeszywajac mężczyznę wzrokiem* I narazić się strażnikom? *bardziej stwierdziła niż zapytała. Szepnęła cos do mężczyzny stojacego po jej prawicy, a ten pospiesznie zniknął w korytarzu prowadzącym wgłąb.* Cóż moze da sie coś zrobić z tą prośbą, lecz nic za darmo *na jej twarzy chytry uśmieszek się pokazał, lecz nie podała ceny jeśli takowa istniała za gościnę.* Zapraszam *gestem dała znać by ruszył za nią. Gdy to zrobił pozostały mężczyzna podążył za nimi. Wkrótce znaleźli sie w niewiele wiekszej komnacie. Ta oświetlona była o wiele lepiej a w centrum znajdowały się dość niedobrane do siebie krzesła i rozwalajacy się stolik.* Wybacz, ale akurat takie mieliśmy pod ręką*sama rozgosciła sie na jednym zakładajac nogę na nogę. Krzesła pomimo lekkiego zniszczenia były bardzo wygodne. Widać skradzione z bogatych domów.* Jeśli możesz powiedz mi czym sobie zasłuzyłeś na taki pościg?
Zapisane
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #4 : Grudzień 10, 2007, 00:56:26 »

Zajął miejsce naprzeciwko niej. Rozsiadł się wygodnie, jakby był na herbatce u Babci Jagódki. Ty Pani obawiasz sie gniewu strażników? Z tego co tu widzę, to żaden z nich nie puści bąka bez Twego pozwolenia. Zawiesił na chwilę głos, rozmyślając jaką to cenę przyjdzie mu zapłacić za "gościnę". Domyślał się, że będzie niemała. ZWTP. Za Wszystko Trzeba Płacić. Czemu mnie ścigali? Czy mogę to zdradzić? W sumie czemu nie. Otóż zabiłem jednego smarkacza. Ich dowódcę. Rozparł się jeszcze wygodniej i  kontynuował Temu idiocie, już świętej pamięci, wydawało się, że jestem jakimś wielkim bardem. Który pieśnią potrafi uśmierzać ból i leczyć rany. Chciał się podlizać Shehazarowi, który jakiś czas temu miał mały wypadek. I chciał mnie tam zabrać nie zważając na moje sprzeciwy. Dureń nie chciał słuchać dobrych rad swego sierżanta. Niestety głupich nie sieją... Wygłaszając ta pozornie nonszalancką wypowiedź, dokładnie ważył każde słowo. splótł dłonie i położył je na kolanach Nie pomogło mi nawet to, że okrutnie fałszowałem każdą piosenkę, którą kazali mi śpiewać. Chłystek stwierdził, że taki wielki bard, jak ja, na pewno udaje brak muzykalności, by nie być napastowanym przez wielbicieli. W końcu poddałem się i powiedziałem mu byśmy przeszli na chwilę w ustronne miejsce, to w tajemnicy zdradzę mu moje imię. Dostał sztyletem pod ziobro a ja oddaliłem się pospiesznie. Niestety, był to szlachcic. Bratanek jakiegoś ważniaka w cesarskiej armii. Więc jego podwładni towarzyszący mu podczas patrolu, słusznie z resztą, stwierdzili, że bez mojej głowy to się nie mają co pokazywać w strażnicy. Rozpoczęli więc pielgrzymkę moim śladem. Której finału zapewne byliście świadkami.
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #5 : Grudzień 13, 2007, 13:55:25 »

*wysłuchała jego opowieści uważnie z lekkim nic nie znaczącym uśmiechem na twarzy* No to nie powinieneś się na razie pojawiać w mieście *parsknęła śmiechem* Nie zwykli szybko rezygnować zwłaszcza jak im ktoś mocno zajdzie z skórę.*zadumała się na chwilę* W gruncie rzeczy mogłabym Ci jakoś pomóc.
Zapisane
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #6 : Grudzień 15, 2007, 10:33:16 »

Nie powinienem się w Vanthii pojawiać już od pewnego czasu. Mniej więcej od "wypadku" Shehazara, z którym miałem coś niecoś wspólnego. Na szczęście w mym ojczystym Romen-dorze ludność nie jest tak bezgranicznie przywiązana do Cesarstwa. A z resztą gdzie moje maniery! pacnął się w czoło Dobre wychowanie wymaga bym się przedstawił. Gwalkamai.  Wstał wykonując ukłon  Łotr, hultaj i swawolnik. Złodziej, czasem (niestety) zabójca. Z zamiłowania grajek i wierszokleta. Znajomek Yaree i Avery'ego. O ile coś mówią pani te imiona. Do usług Znów zamarł w ukłonie. W prawdzie zwykle o interesach nie rozmawia się przy pierwszym spotkaniu z damą, ale cóż nie jest to zwykłe spotkanie. Jaka byłaby cena waszej gościny i pomocy?
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #7 : Grudzień 20, 2007, 01:50:52 »

Milczenie kobiety wywołało w nim niewielką konsternację. Rozejrzał się wokół. Strażnicy w dalszym ciągu trwali na swych pozycjach w cieniu. Nieruchomo. Oblizał wyschnięte wargi. Westchnął. ]Mówiłaś pani, że możesz mi pomóc. I, że nic za darmo... To prawda, że potrzebuję azylu. Miejsca, gdzie mógłbym przyczaić się na czas jakiś. Wypocząć, ukryć... I z którego następnie wyruszę potem, by dalej szkodzić cesarstwu. Okradać i oszukiwać jego obywateli. Mordować, spiskować, wywoływać niepokoje i bunty. wiedział, że jego pozycja przetargowa nie jest zbyt wysoka. Był sam, pomiędzy uzbrojonymi ludźmi. Postawił więc wszystko na jedną kartę. Domyślał się kim może być rozmówczyni i  jej towarzysze. Kiedyś  Avery wspominał mu o pewnej grupie, o podobnych mu poglądach i celach. W gruncie rzeczy przybył tu po to by ich odnaleźć. I do nich dołączyć... Na dnie duszy czaiła się jednak iskra niepewności, czy dobrze trafił. Tak,  postawił wszystko na jedną kartę. Prawie wszystko. Wyprostował się i spojrzał jej dumnie i wyzywająco w oczy. Całą swą postawą chciał wyrazić siłę i naiwność. Twardość i idealizm. Jednak pod maską idealistycznego głupca, nieudolnie udającego cwaniaka, przyczaił się niczym pantera gotowa do skoku. Ataku i/lub ucieczki w razie zagrożenia. Oto czego mi trzeba, pani. Czy możesz mi to ofiarować? Jeśli tak, to jaką cenę miałbym za tą pomoc zapłacić? Co chcesz, ode mnie otrzymać?
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #8 : Grudzień 21, 2007, 12:40:32 »

uśmiechnęła się wreszcie widać było, że jej milczenie było swoistym testem czy mężczyzna będzie brnął dalej czy wycofa się przy pierwszej przeszkodzie. Oczywiscie obu znam i obu szanuję na ile mogę. Cóż co do ceny to może być różna czasem największą ceną jest lojalność. Gotowyś ponieść taki koszt?uniosła brew zadajac pytanie Nie jeden znalazł tu azyl i schronienie możliwe, że i Ty znajdziesz. Czym możesz sie przysłuzyć nam?
Zapisane
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #9 : Grudzień 24, 2007, 13:53:50 »

Lojalność. zamyślił się Lojalność, to nie sakiewka ze złotymi monetami. Lojalność jest jak sadzonka. Czy wyrośnie z niej  piękny kwiat, widać dopiero po upływie czasu. Czy wynajęty ogrodnik wart jest złota, dowiedzie, gdy kwiat zakwitnie. Wcześniej można co najwyżej pytać jego poprzednich pracodawców, lub nauczycieli. A czym mogę przysłużyć się "wam"? zaakcentował ostatnie słowo Podejrzewam, że nie muzyką i pieśniami. powiedział z ironią prędzej, jako złodziej i zabójca. Czasem bawię się w alchemika... Z tym, że nie zabijam dzieci i przyjaciół. Taki mały "kodeks honorowy" znów uśmiechnął się drwiąco Co najwyżej po to, by skrócić cierpienia.
Co więcej mogę robić? Dużo rzeczy. Jestem dyspozycyjny i szybko się uczę
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #10 : Grudzień 26, 2007, 20:16:50 »

*Na twarzy kobiety pojawił się przebiegły uśmieszek lecz po chwili zniknął bez śladu pozostawiając twarz niewzruszoną* A gdybyś musiał stanać przed wyborem klan a przyjaciel?
Zapisane
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #11 : Grudzień 30, 2007, 12:30:15 »

Spodziewał się tego pytania, westchnął cicho. Lepiej wyjaśnić wszystko zaraz na początku... pomyślał Pani, jestem mordercą, ale nie zdrajcą. To jak postąpię w takiej sytuacji będzie zależało od okoliczności. Jeśli przyjaciel ukradnie rzecz należącą do klanu i nie będzie chciał jej zwrócić, przestanie być mym przyjacielem i zginie. Jeśli zabije kogoś z naszych i nie zrekompensuje jego śmierci, bądź taka rekompensata nie będzie możliwa, to z ciężkim sercem go zabiję. O wojnie nie wspominam, bo uważam to za oczywiste. Jedynie w przypadku, gdy dowódca w ramach jakiegoś kretyńskiego "testu lojalności" bądź z innej błahej przyczyny, wyda mi taki rozkaz, to go zignoruję. Nie wykonam takiego rozkazu. Spojrzał na nią, gdy zobaczył lekkie zmarszczenie brwi, wyjaśnił Jak dla mnie, taki test nie testuje wcale lojalności. Jedynie bezwzględność. Jeśli bym wykonał taki rozkaz, to może i bym był w pewien sposób bardziej związany z klanem. Pozostali przyjaciele po prostu odwróciliby się ode mnie. Ale czy wy bardziej ufalibyście mi? Nie sądzę. Czy można zaufać zdrajcy? Czy na dnie serca nie czaiła by się iskra niepewności: raz zdradził i to swoich najbliższych, czy nie zdradzi jeszcze raz, tym razem nas?
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #12 : Grudzień 30, 2007, 12:55:09 »

Bezwzględność w tych czasach jest bardzo ważna ale w pewnym sensie masz rację*ozwała się spokojnie nie dajac nic po sobie poznać*To chyba wszystko. Teraz tylko decyzja pozostaje. Mozesz zostać ale będzie to chwilę trwało.
Zapisane
Gwalkamai
Zamaskowani
Użytkownik
*

Opinia w klanie +2/-0
Offline

Wiadomości: 62


« Odpowiedz #13 : Grudzień 30, 2007, 13:34:58 »

Rozsiadł się wygodnie w fotelu, wyprężył z ulgą rozprostowując kości. A macie tu coś do jedzenia? Trochę zgłodniałem...
Zapisane

jam tej siły cząstką drobną,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro
Viviane
Administrator
Użytkownik
*****

Opinia w klanie +4/-0
Offline

Wiadomości: 54


« Odpowiedz #14 : Grudzień 30, 2007, 13:59:02 »

Zależy jak wykwintny masz gust. Niestety nie posiadamy samych frykasów lecz świeże mieso i odrobine ważyw sie znajdzie.*uśmiechnęła sie lekko jakby przepraszająco. Po czym dała znać słudze by wniusł jadło* Częstuj sie*powiedziała gdy już znalazło się na stole*
Zapisane
Strony: [1] 2 | Do góry Drukuj 
« poprzedni następny »
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Sitemap
Arcane Magic based on BlackDay by nesianstyles, Created by TechnoDragon.net | Buttons by Andrea

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

kici-kici exoticsavanna telenovelas mpps travianek