[Darkon]

*Labirynt...Ciemności ,a w nich szkarłatna para gadzich oczu...Jaszczur kroczył powoli i ostrożnie.Odziany jedynie w płócienną opaskę i uzbrojony tylko w żelazne pierścienie ponakładane na palce przedzierał sie ostrożnie w dół labiryntu.Zwierzęcy instynkt,przeczucie,ostrożność? Cokolwiek to było skłoniło go do rozglądania się w około z każdym krokiem.Ciągle ,mimo milionów lat zmian,tlił się w nim instynkt przodków..Gdy podszedł do drzwi zatrzymał się i dotknął ich łapą...Badał ..obejrzał się i nagle kopnął je..Zbyt głupi by próbować otworzyć?Zbyt ostrożny na inne wejście?Nie ważne,ważne ,że wpadł do komnaty za nimi i zacząłasię rozglądać nieco oka zawieszając na nielicznych sprzętach w nim.Podrapał sie po pysku*Chyba trochę przesadziłem....

[Sariss]

*Czekał na niego już w owej komnacie. Nie spodziewał się tak gwałtownego wejście przez co od razu wstał na równe nogi i chwycił za rękojeść topora. Po chwili zaśmiał się jednak i zaczął mocować się z krzesłem by znowu na nim usiąść na co nie pozwalał mu długi ogon.* "Witaj!" *rzekł w jaszczurzej mowie lecz dalej ciągnął już normalnie* Ładne wejście, spodobało mi się, ciekaw jestem czy przeciwników też tak kopiesz *zaśmiał się a śmiech jego poniosło echo hen daleko poprzez korytarze labiryntów, których jeszcze nie odkryli tubylcy* Znowóż się spotykamy! Lecz teraz już nie jako przeciwnicy lecz jako, hmm mam nadzieję partnerzy... Widzę odnalazłeś nas, więc nadajesz się, lecz najpierw muszę Cię sprawdzić. Tak się składa, że Ciebie akurat mnie przydzielili a chodzą pogłoski, żem chyba najdziwniejszym rekrutantem w całym labiryncie o czym zaraz się przekonasz!

[Darkon]

*Gad skrzyżował łapy na pokrytych czarną łuską piersiach.Na powitanie w swoim języku odpowiedział tylko warknięciem,powitał się po jaszczurzemu z właściwym pewnemu siebie samcowi temperamentem*Dobra..byleby to nie były jakieś nudne testy*burknął*No to czyń co masz czynić,nie traćmy czasu na pogaduchy...

[Sariss]

Ach nudne nie będą, zapewniam! *uśmiechnął się* lecz najpierw odpowiedzieć będziesz mi musiał na parę pytań. A więc...
Czy jeśli przełożony Twój karze iść wyrżnąć swoje stado, a ciała zostawić bez pochówku zrobiłbyś to? Lub co byś podstąpił w owej sytuacji? *spojrzał się w dzikie ślepia pobratymca*

[Darkon]

Stado to ja..ja to stado...stado to siła.Po co marnować siłę skoro mogę ją wykorzystać?*odpowiedź równie pokrętna,co pytanie..co myślenie tej rasy..*Ja nie chowam zmarłych.Tam z kąt pochodzę się ich pali.Na pochówek zasługują tylko silni.Jeżeli to silne stado to ich pochowam..jak bedęe potrzebował ich mięsa..to je zjem.Ja przeżyłem ja byłem silniejszy.Ja wygrałem..*burknął*

[Sariss]

*Syknął z podziwem* Dobrze... *podrapał się po swoim jaszczurzym zadzie i następne pytanie zadał* Na pewno wiesz, że nie lubimy by wszyscy o nas wiedzieli. Powiedz mi zatem, czy zabiłbyś kogoś gdyby dowiedział się o naszych tajemnicach, nawet gdyby był Twoim przyjacielem? I powiedz mi czy nie przeszkadza Ci to, że nie lubimy afiszować się ze wszystkim co robimy, a przyjacielem naszym, nawet barbarzyńców i wojowników, jest cień? I wreszcie, czy pozowliłbyś sprzedawać swe umiejętności by niekiedy walczyć, po stronie czegoś co przeciwne Twoim obyczają?

[Darkon]

Ważniak nie ma przyjaciół...*burknął przez zaciśnięte szczęki.*..ma tylko sprzymierzeńców.Zabije każdego ,kto mi zagrozi albo wejdzie w drogę....Nie wiesz co sprzeczne jest z moimi poglądami wiec płać,a ja zdecyduje czy warto znaleźć sposób na obejście zasad...*tutaj na chwile pauzę zrobił..ale ani na chwilę nie spuszczał wzroku z rozmówcy..byłaby to oznaka słabości..*Przetłumacz sobie moje imię...Dar`kon..Ten Który Przynosi Zmierzch...będziesz wiedział co o tym myślę..poza tym ,tylko głupcy rezygnują z elementu zaskoczenia chwaląc sie swoimi dokonaniami.."Zasady Łowów obowiązują zawsze..."*dodał po jaszczurzemu*

[Sariss]

Dobra! Koniec gadania... Pokaż co potrafisz! *ryknął i gwałtownie zeskoczył z krzesła, a ogon zadziornie uniósł do góry. Zza pleców wyciągnął jednoręczny charakterystyczny topór zwany Essirem, a zza pasa czekan. Ubrany jak zawsze był w skórznie miejscami poszarpaną. Spojrzał na przeciwnika i syknął niemal radośnie.*

[Darkon]

*Jaszczur zaś zrobił krok w bo potrząsając łapami na boki.Z jego pyska wydał się gromki ryk,starożytne wyzwanie..prowokacja.Okrążył go nieco...Prowokował do ataku...Wszak tylko głupiec rzuca sie  nieuzbrojony na kogoś z toporem w łapach...nawet jeżeli gruby ogon miota sie tuż za jego plecami niczym bicz...*

[Sariss]

*Prowokacja jak najbardziej się udała. Jaszczur podbiegł doń i zamachnął się próbując uderzyć w łeb, jednak tak by nie zrobić krzywdy. Syki i parsknięcia wydobywały się z jego gardzieli wraz z pianą, która bryzgała na wilgotne ściany jaskini. *

[Darkon]

*Teraz...Ogon jest długim i mocnym narzędziem przeciwko komuś,kto ma broń.Strzelił nim przez biodro lekko sie przy tym schylając.Gruby i nieporęczny był to oręż,zmuszał do obrócenia sie nieco bokiem przy ataku ale do trzymania na dystans był idealny..*

[Darkon]

(Wybacz zapomniałem gdzie celowałem napisać..)
*Celował oczywiście w okolice kolan..a dokładniej lewego kolana*

[Sariss]

*Widząc jak Darkon szasta ogonem, musiał jednak przyjąć teraz pozycję obrony. Próbował odskakiwać przed razami z ogona, a w między czasie zza pasa wyciągnął czekan by dziabnąć ogon przeciwnika raz, a porządnie, ale żeby nie zrobić krzywdy. Praktycznie to już sprawdził walkę owego osobnika i bardzo mu się ona spodobała, gdyż wiedział co robić w razie niespodziewanego ataku.*

[Darkon]

*Warknął wściekle gdy czekan zatopił się najpierw w grubej łusce ,następnie w tkance mięśniowej.Mógł teraz jednak coś zrobić...nagle przeskoczył udem z którego strzelił ogonem w tył rzucając całą drugą stronę ciała w przód.Nie dbał o to,ze coś takiego może mu z ogona w tym miejscu zrobić kawał rozpłatanego mięcha .Ramię z zaciśniętą pięścią okrytą żelaznymi pierścieniami już miał gotową do pierwszego w tej walce własnego poważnego uderzenia Sariss`a w pysk*

[Sariss]

*Atak czekanem całkowicie pozbawił Sariss'a równowagi na jakiś czas i dlatego właśnie silna pięść Darkona wylądowało na jego pysku. Szczęka wypchana kłami zaszczerbotała pod wpłwyem uderzenie, a jaszczur bezwładnie opuścił czekan i zasłonił się łapami. Nieco mu się w główce zamroczyło...* No dobra dobra.... dowiodłeś ssswej umiejętności walki, a teraz ssspokój.... *syknął przez zaciśnięte zębiska* Możesz iść na polowanie, w krótce dossstaniesz odpowiedź... Musimy zagłossssować...